Pingwinek Capsi

 

Wstęp

 

Capsi to niebieski, 11 letni pingwinek który mieszka na ogromnej wyspie Club Penguin. Rodzice obdarowują go przeróżnymi prezentami, a koledzy nie mogą od niego oderwać oczu. Skąd by było ich stać na te rzeczy? Używają platynowej karty kredytowej. A jak wiadomo, prędzej, czy później trzeba za te rzeczy zapłacić.

 

Rozdział I - Szlaban

 

Zegar wskazywał godzinę 12 w południe. Słońce, oświetlające niewielki pokoik Capsiego, dodawało uroku pierwszemu, wakacyjnemu porankowi. Rodzice Capsiego mieli nietypowy zwyczaj sprawdzania ocen syna dzień po zakończeniu roku szkolnego, więc jak dotąd leżące w kącie świadectwo, prawdopodobnie znalazło się w rękach taty.

- SYYNU!!! – Rozległ się niezadowolony głos ojca, dobrze już znany Capsiemu. Znowu oceny nie są zadowalające.

- Już idę, tato! – Krzyknął Capsi i poczłapał leniwie do salonu. Dwa, wielkie fotele w których siedzieli rodzice były przepiękne, telewizor plazmowy zajmował połowę pokoju, a obok niego stała konsola Play Penguin 3. Komputer z monitorem LCD i zestawem głośników 21.1 zamykał kolekcję. Nie licząc pudełek z grami na PP3 i komputer porozrzucanych po całym salonie. Tata trzymał świadectwo i miał groźną minę, także i mama wyglądała na niezadowoloną.

- Capsi, to już 4 raz, kiedy ty przynosisz takie świadectwo. Ledwo zdałeś do piątej klasy! – Denerwował się tata.

- No co! Zdałem, to się liczy! Miałem szczęście, a wy powinniście cieszyć się razem ze mną!  - Oburzył się Capsi.

- Szczęście! Też coś! Raczej pech!

- Bo wy zawsze chcecie, żebym był takim kujonem, a ja nie chcę być pośmiewiskiem klasy!

- Ty nawet nie wiesz, co to znaczy kujon! Kujon, to ktoś, kto nic nie umie i wkuwa dnie i noce!

- I właśnie chcecie zrobić ze mnie takie dziwadło!

- DOSYĆ TEGO! Nie będę prowadzić dyskusji z dzieckiem, marsz do pokoju! Szlaban na telewizję, konsolę, komputer i wychodzenie na dwór! – Zakończył. Capsi bez słowa pobiegł do pokoju i zamknął się na klucz. Gdy upewnił się, że nikt go nie słyszy, zaczął donośnie płakać.

- CHLIP! CHLIP! Rodzice chcą ze mnie zrobić CHLIP! CHLIP! Jakieś dziwadło! CHLIP! Co oni sobie myślą?! CHLIP! CHLIP! – Spojrzał przez okno. Jego koledzy, Fred, Artur i Hubert szli obok jego iglaa. Capsi szybko schował się pod kołdrę.

- Nie mogą mnie tak zobaczyć! – Martwił się.

- DING DONG! – Dzwonek u drzwi! Capsi jeszcze mocniej schował się pod kołdrą.

- Synku! Chodź do drzwi i powiedz swoim kolegom osobiście, co masz do powiedzenia! – Nalegała mama. Capsi złapał się mocno obrzeży kołdry.

- CAPSI! – Wrzasnęła. Capsi zaczął się trząść.

- CAAAAAPSIIIIIIII!!!!!!!!!!!!! – Darła się w niebogłosy, a Capsi szczękał zębami.

- Dobra, chłopaczki. Capsi i tak nie wyjdzie, gdyż ma szlaban. – Powiedziała, a Capsi mógł wreszcie odetchnąć. Już miał obgryzać paznokcie. Mama zamknęła drzwi i Capsi wyleciał do salonu.

- A! – Przestraszył się, telewizor zakryty prześcieradłem, konsola w klatce, a komputer zablokowany hasłem! W drzwiach stanęła mama.

- Widzę synku, iż nie mogłeś się doczekać wypróbować tę nową grę, którą ci kupiłam! – Powiedziała i pokazała mu najnowszą grę na PP3 – "Rockhopper – Pirat Drogowy".

- ROCKHOPPER – PIRAT DROGOWY! – Krzyknął, i rzucił się w stronę gry. Mama niestety tuż przed jego nosem odsunęła pudełko.

- A, a, a! Szlaban na 2 tygodnie, marsz do pokoju! – Rozkazała, a Capsi posłusznie odszedł do pokoju. Rzucił się na łóżko.

- Przechlapane! Totalnie przekichane! Przerąbane, odczłapane! – Zamartwiał się. Wiercił się w łóżku z nudów. Nałożył poduszkę na głowę, przykrył kołdrą i postanowił przesiedzieć tak całe 2 tygodnie.

 

Rozdział II - Tunel

 

- SYNU!!! Kolacja na stole!!! – Capsiego obudził głos mamy. Nawet nie zauważył kiedy zasnął! Zegar wskazywał 19:15. Capsi odrzucił niedbale prześcieradło i poczłapał do jadalni. Stół był duży, bardzo duży, zmieściłby całe miasteczko.

- Mama zawsze przesadza. – Pomyślał i usiadł jak najdalej od rodziców. Kucharz przyniósł tacę z rosołem i kurczakiem.

- Bon Appetit! – Powiedział z nieudolnym akcentem. Capsi zabrał się za zupę. Tłamsił w sobie złość na rodziców. Rosół zawsze był bardzo pyszny, a kurczak najbardziej delikatny na świecie, ale Capsi chciałby coś lepszego.

- Mamo! Ja nie mogę więcej przeżuwać tego niepołykalnego kurczaka! – Krzyknął, po czym wypluł w pół strawione mięso. Mama zrobiła kwaśną minę.

- Capsi, ciągle nam to powtarzasz, ale taki pingwinek na poziomie nie jada pospolitego żurka czy tłustej kiełbasy, o nie! Tacy porządni, bogaci ( khem, khem! ) ludzie nie jadają wieśniackiego pożywienia! – Oburzyła się.

- Synu! Nie mam ochoty ci ustępować, szlaban na słodycze! – Zdenerwował się tata.

- Wy byście tylko rzucali tymi szlabanami non-stop, a czas mija! Ja chcę żyć, a nie siedzieć w tym zasra*** domu!

- Dobrze! Sam tego chciałeś, nie będziesz się dusił w domu, cały szlaban przesiedzisz na dworzu, przywiązany do drzewa jak pies! – Wybuchnął.

- Świetnie! Przynajmniej nie będę się z wami użerał! – Capsi zakończył kłótnię. Tata wyjął sznurek z kieszeni i przywiązał go do szyi Capsiego bardzo ciasno, Capsi ledwo oddychał. Pociągnął go z całej siły, aż Capsi się przewrócił i powlókł do ogrodu. Drugi koniec sznurka przywiązał do drzewa i wrócił do domu, trzaskając drzwiami.

- Ślicznie, normalnie lepiej już być nie może! – Denerwował się. Z nerwów kopnął mały, lśniący, dziwnie okrągły kamyczek. To nie był kamyczek, tylko jakiś szary guzik! Przycisk wcisnął się w ziemię i oczom Capsiego ukazał się niezwykły widok. Kawałek trawy osunął się zupełnie jak drzwi i pokazał jakiś podziemny tunel.

- Hm... Sznurek jest dość długi, mógłby mi posłużyć jako bungee! – Pomyślał.

- A więc... HOP! – Na słowo "HOP" Capsi skoczył z całej siły do tunelu. Lecz stało się coś niepokojącego. Ciemność nie pozwalała zobaczyć co się dzieje. Capsi nie czuł, że drzewo stawia opór, to tak jakby go tam nie było!  Ale było już za późno! Capsi uderzył w ziemię i rozpłaszczył się jak naleśnik, w chwilę potem spadło na niego drzewo. Straaaasznie ciężkie, w dodatku z korzeniami.

- Ałć! Co się stało, drzewo chyba byłoby silniejsze niż mój ciężar! – Zmartwił się. No i sznurek był odwiązany, tak jakby w ogóle nie miał supełka. Capsi spojrzał w górę. Przez chwilę przeleciała przez otwór jakaś postać. Capsi chciał jak najszybciej zobaczyć, kto to jest, więc chwycił sznurek, pomachał nim jak lassem i wyrzucił w górę. Sznurek zahaczył się o coś.  Capsi skoczył i pochwycił się sznurka. Ale, co to? To coś, o co zahaczył przymknęło otwór w ziemi i pozostawiło Capsiego samego w ciemnościach. Capsi spadł na ziemię, a sznurek znowu wyglądał tak, jakby się go w ogóle nigdy nie zawiązywało!

- Co to za dziwny sznurek? – Zdziwił się.

- Sznurek gburek! – Zażartował sobie, a sznurek zaczął dziwnie świecić.

- Leć mi stąd! – Zdenerwował się Capsi i wyrzucił sznurek do góry. O, dziwo! Sznurek wzniósł się w powietrze i pomknął przez tunel.

- Ej! Czekaj! – Krzyknął i popędził za sznurkiem.